Jak rzucam cukier i inne rzeczy.

Cześć !! 

Decyzja nadeszła niespodziewanie i była chyba nieprzemyślana, ale bardzo dobra. Kiedy masz mało czasu na podjęcie decyzji zazwyczaj jest ona dobra.

Był czwartek. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. Nagle usłyszałam, że nie powinnam słodzić i że to przyśpieszy przebieg mojego chudnięcia. Pomyślałam, że to chyba żart. Ja?! Nie słodzić. Ale, że jak to tak, moja kochana kawunia bez cukru?! No, ale stało się. Nie słodzę, ale mam pewną metodę i chciałabym się z Wami nią podzielić. Dla jednych może wydawać się głupia, dla innych dziwna ale dla mnie jest bardzo skuteczna. Robisz kawę - wsypujesz ją do kubka, zalewasz wodą, dodajesz mleka. I wtedy następuje ten moment gdzie nie dodajesz cukru. ALE. Dodajesz łyżeczkę do mieszania. Mieszasz. Wyobrażasz sobie, że już dodałaś cukier. I pijesz. Nie dobra? No trudno, taki smak ma właśnie kawa z cukrem :).
Metoda jest przekomiczna, ale naprawdę mi pomaga wyeliminować cukier z życia. Z herbatą robię dokładnie tak samo i dokładnie tak samo działa. Koniecznie spróbuj.

No ale, nowe motto mojego życia, to nie tylko brak cukru. Brzmi ono :

"No sugar
 No sweets
 No alcohol
 No stress" 


No to pierwszy punkt za mną. Powoli uczę się i przyzwyczajam, ale ze słodyczami jest już gorzej. No bo kto nie lubi czekolady z orzechami, milki oreo albo jajek kinder niespodzianka ten chyba nie wie co to życie! Nie wiem jak wyeliminować te pyszności bo czuję, że potrzebuje tego cukru i nawet nie działa mówienie, że w niedziele mogę zjeść kostkę czekolady. Mam jeszcze jeden sposób w zanadrzu, ale napiszę Wam dopiero jak się sprawdzi.

Alkohol. Bądź studentem, mieszkaj w akademiku i nie pij. No powodzenia Ci życzę i to bardzo mocno. Wczoraj na imprezie gdzie lało się morze alkoholu wypiłam tylko pół kieliszka martini i uważam to za mój życiowy sukces. Nie będę się za to linczować, bo naprawdę się starałam i mam nadzieję, że z biegiem czasu będzie mi to szło coraz lepiej. Jednak myślę, że okazjonalnie można się napić lampkę wina czy kieliszek martini, żeby nie czuć poczucia straty.
Bo przecież nie chodzi o to, żeby wytrzymać tak tydzień czy dwa tylko żeby nauczyć się tak żyć :)

Stres. No powiem Wam, że w czasie egzaminów i zaliczeń w jaki weszłam teraz, to wyjątkowo trudne. Bo jak się nie stresować jak terminy Cię gonią, kolokwium za kolokwium, egzaminy blisko a Ty nie masz nawet czasu porządnie się wyspać? No ale! Próbuje, nie poddaje się i może akurat coś z tego wyjdzie :)

Wyznaczyłam sobie, że od lutego w każdą drugą albo trzecią niedzielę miesiąca będę mogła zjeść kawałek ciasta i wypić jedną kawę z łyżeczką cukru. Będą to szczególne dni, gdy będę zapraszać do kawiarni osoby z którymi dawno nie rozmawiałam, nie miałam kontaktu, nie widzieliśmy się i tak dalej. Mam nadzieję to będzie dobry czas :)

Miejcie się dobrze!! 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kanapki z Awiteksu i sok marchewkowy

Wodne wyzwanie

Powroty do życia bywają trudne